Die Schmiede

Niedzielny poranek.
Leżałem w łóżku w pokoju hotelowym i spędzałem z oczu resztki snu. Zaraz trzeba było się spakować i zebrać, bo do domu daleko. To był udany weekend. Daleka podróż odpłaciła się bardzo fotogenicznymi miejscami, które czekały już tylko na zawiezienie ich do domu w formie fotografii.
I wtedy zakiełkowała mi w głowie ta myśl… A może wydłużyć nieco trasę do domu i zajrzeć do pewnej kuźni? W sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia, na których miejsce prezentowało się klimatycznie, rewelacyjnie… Miałem pewne przypuszczenie gdzie to jest. No i… jak tam wejść??
To był wystarczający plan – bardzo mi się spodobał – przez swoją niekompletność.
Po kilku godzinach stałem w środku kuźni. Stałem i chłonąłem klimat tego miejsca. To była kiedyś kuźnia. Nie mam pojęcia, co tu konkretnie robiono, ale z pewnością panował tu nieznośny hałas. Teraz otaczała mnie absolutna cisza. To w takich miejscach lubię najbardziej.
Teraz jeszcze kilka… no, może kilkadziesiąt zdjęć 🙂
Lepiej kasować w domu gnioty, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło. Kiedy już skończyły mi się pomysły na kolejne ujęcia, schowałem aparat i raz jeszcze, w panującej tu absolutnej ciszy przystanąłem, aby jeszcze przez chwilę poczuć to atmosferę tego miejsca…
No to można wracać do domu. Jeszcze tylko wyjść niezauważenie, a wejście pozostawić tak, aby siły natury nie otworzyły go i nie naruszyły pozostawionego tu stanu rzeczy.

Take only pictures, leave only footprints – you know 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Scroll Up