Gdzieś nad rzeką, tuż za zalewem, stoi zapomniana porzucona budowa dość sporego ośrodka wypoczynkowego. A może hotelu? Gdzieniegdzie jeszcze są szalunki, jakby robotnicy porzucili budowę z dnia na dzień i sobie poszli. Nawet nie do końca wiadomo ile pięter miał mieć ten budynek – po prostu budowla nagle się urywa na czwartej kondygnacji. Obok są fundamenty, gdzie miało wyrosnąć kolejne skrzydło budynku. Od tamtego czasu na placu budowy, zamiast kolejnych budynków, wyrósł gęsty las, bardzo skutecznie skrywający dojście do obiektu. Trochę się z Szarym Burkiem nachodziliśmy aby znaleźć wejście. Teraz miejsce jest wielką galerią graffiti – naprawdę niezłego.